Feminizm, feministka, sfeminizowany… Terminy te budzą niemal od początku swego istnienia kontrowersje. A istnieją już trochę…
„Za twórcę pojęcia féminisme uważa się francuskiego socjalistę utopijnego Charlesa Fouriera, który miał go użyć w 1837. Przez wiele dekad nie było jednak szerzej używane. W Holandii słowo pojawiło się w 1872, w Wielkiej Brytanii w latach 90. XIX w., a w Stanach Zjednoczonych w 1910. Oxford English Dictionary podaje rok 1852 jako pierwszy w którym pojawiło się słowo „feminist”, a rok 1895 jako pierwszy w którym pojawiło się słowo „feminism”.
W języku polskim słowo feministyczny pojawia się sporadycznie w prasie ostatnich dwóch dekad XIX w. Było ono używane zarówno wśród przeciwników emancypacji kobiet, którzy wiązali je z czymś niepoważnym lub niemoralnym, jak i przez jej zwolenników. Feminizm Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit był często określany jako radykalny, bezkompromisowy czy odważny. Słowa feministka użyto w prasie po raz pierwszy w grudniu 1891 w kontekście zjazdu kobiet i powstałego na nim kobiecego komitetu jubileuszowego z okazji dwudziestopięciolecia twórczości Elizy Orzeszkowej.”*
Przytaczam także definicję w rozumieniu jednej ze znanych feministycznych organizacji w Polsce, Funduszu Feministycznego: „Feminizm to ruch wspólnotowy, bazujący na relacjach, odwadze, solidarności i wzajemnej trosce” – mówi Marta Rawłuszko, współzałożycielka Fundusz Feministyczny. To jedyna inicjatywa w Polsce, która wspiera finansowo działania realizowane wyłącznie przez kobiety i dziewczyny w całym kraju.
– Nasz feminizm skupia się na kobietach, które w szczególny sposób są narażone na wykluczenie: na migrantkach, kobietach z niepełnosprawnością czy osobach transpłciowych – opowiada Magda Pocheć pomysłodawczyni FemFund.**
Niestety wokół feminizmu jako takiego narosło mnóstwo mitów. Smutne to, jednak niestety – feminizm nie zawsze cieszy się dobrym PR-em, a co jeszcze smutniejsze i zadziwiające – to same kobiety często “psują” feminizmowi dobrą reputację. Oto wykaz mitów znalezionych w internecie po wpisaniu w wyszukiwarkę frazy “Mity nt feminizmu”:
Mit 1. Feminizm jest zarezerwowany tylko dla mężczyzn!
Mit 2. Feministki nienawidzą mężczyzn.
Mit 3. Feministki są brzydkie i koszmarne!
Mit 4. Feministek nikt nie chce!
Mit 5. Jak feministka, to na pewno po zawodzie miłosnym.
Mit 6. Wszystkie feministki są takie same.
Mit 7. Feministki chcą zniesienia kobiecych obowiązków i “urządzenia świata po swojemu”.
Mit 8. Feministki zazdroszczą mężczyznom.
Mit 9. Feministki to lesbijki.
Mit 10. Nie ma kobiecych feministek – to babo-chłopy.
Mit 11. Feministki popierają aborcję.
Więcej mitów na stronach: Polska Times***/Rzeczpospolita****/Kobieta.pl*****. Dodam, że we wskazanych źródłach można znaleźć nie tylko mity o feminiźmie, ale i kontrargumenty przeciw nim. Ja na potrzeby tego tekstu rozprawię się z mitem nr 1, dotyczących zastrzeżenia opcji utożsamiania się z ideami feminizmu wyłącznie dla kobiet.
Przeszukując sieć znalazłam ciekawe opracowanie autorstwa Pawła Bagińskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, “FEMINIZM, MĘSKOŚĆ I KULTURA EMOCJONALNA MĘŻCZYZN IDENTYFIKUJĄCYCH SIĘ JAKO FEMINIŚCI”, którego wstęp, a w zasadzie pierwsze zdanie mnie zaskoczyło: “Choć słowo „feminista” zadomowiło się w polskojęzycznej publicystyce i dziennikarstwie lifestylowym, dotychczas opublikowano tylko jedno naukowe opracowanie poświęcone feministom (Golińska 2008).*******
Opracowanie ma 18 stron i warto przeczytać je od deski do deski z uwagi na precyzyjną i ciekawie napisaną formę, przystępny, wziąwszy pod uwagę, że to naukowy tekst, język, czas napisania (30.09.2019) i obfitą (34 źródła) bibligrafię polską i anglojęzyczną.
Autor w dalszej części tekstu pisze: “Można stwierdzić, że na samoidentyfikację feministów składają się — w myśl teorii socjalizacji Bergera i Luckmanna (1983) — trzy niewykluczające się procesy: reakcja na socjalizację pierwotną w dzieciństwie, efekt kontaktów z otoczeniem społecznym i dyskursem feministycznym w socjalizacji wtórnej oraz resocjalizacja.”; a następnie dojaśniając powyższe wymienia dwa znaczące scenariusze z dzieciństwa przebadanych respondentów: w pierwszym mężczyźni mieli tolerancyjnych i liberalnych rodziców w relacji partnerskiej lub choć jednego rodzica, charakteryzującego się wrażliwością społeczną. Postawy wyniesione z dzieciństwa odegrały w później identyfikacji z feminizmem istotne znaczenie. Mężczyźni z tej grupy określali się słowmai: “mi się wydaje, że ja zawsze byłem feministą”, “całe życie czułem się feministą”, w wypowiedziach często nawiązywali też do postaci matki i jej wysokiej moralności i troski o innych jako podstawowych wartości/(Gilligan 2015). np. “mama wykształciła we mnie tolerancję, nieocenianie nikogo. Gdy jako 16-latek palnąłem coś po złości, to mama mówiła, żebym nie traktował ludzi źle i nie wyśmiewał się, na przykład że ktoś jest otyły”. Drugi scenariusz miał inne korzenie – to była reakcja sprzeciwu wobec patriarchatu panującego w domu rodzinnym, a z tym badany nie chciał się identyfikować.********
W opracowaniu pojawia się ciekawe pojęcie “konwersji na feminizm”: “Osoby „nawrócone” na feminizm entuzjastycznie opowiadały o tym, jak ich życie zmieniło się na korzyść w stosunku do przeszłości, którą reinterpretowali jako okres niejasny, często także negatywnie: przeszedłem jak w „Gwiezdnych
wojnach” z ciemnej strony mocy na jasną. To mnie cieszy, że tak się rozwijam w wieku czterdziestu lat.”*********
Mamy więc naukowy dowód nie tylko na istnienie mężczyzn – feministów, ale i precyzyjnie opisane zjawisko “nawracanie się na feminizm”. Omawiane źródło nie jest jedynym w temacie –

Fundacja Feminoteka

w swoich zasobach w tekście o 15 sławnych feministach wymienia m.in.: Salmana Rushdie, Harrisona Forda, Darrena Aronofskyego*********

Pisząc o mężczyznach – feministach nie sposób nie wspomnieć manifestu Prof. Wiktora Osiatyńskiego, obrońcy praw człowieka i aktywnego działacza na frzecz praw obrony kobiet, wysłanego w 2009 roku na Kongres Kobiet. Pozwolę sobie przytoczyć z manifestu jedno zdanie, aktualnie przemawiajace do mnie najsilniej: “Jestem feministą, ponieważ wiem, że nawet sam język, jakim posługujemy się do opisu rzeczywistości, dyskryminuje kobiety.” Całe brzmienie Manifestu Osiatyńskiego można znaleźć na

OKO.press

w artykule Anny Wójcik z 3.10.2017.**********

Ostatnim źródłem, z którego skorzystam, by się powołać na żywe przykłady feminizmu mężczyzn jest wykład RPO Adam Bodnar, zainaugurowany słowami: “Nie lubię siebie samego w jakikolwiek sposób nazywać. Nie mam takiej odwagi. Czuję się spadkobiercą ideowym takich ludzi, jak prof. Wiktor Osiatyński czy patronka naszego spotkania dr Lena Kondratiewa-Bryzik. Dla nich prawa kobiet stały się jedną z najważniejszych życiowych misji. Chcę uczynić wszystko, aby ten dorobek kontynuować i rozwijać.
Stąd tytuł mojego wykładu „Jestem feministą” jest w cudzysłowie. To jest cytat z Wiktora Osiatyńskiego. Bo sam nie byłbym w stanie siebie tak nazwać. Dlaczego? Bo używanie tego tytułu to może być swoista deklaracja wiary, może być zobowiązanie. Ale może to być także tytuł szlachecki, który nadawany jest przez kobiety. Przez osoby, które oceniają działalność mężczyzn, które weryfikują ich działania i postępowanie, ich słowa, czyny.”***********
Na koniec zostawiłam przykład viralu, czyli krótkiego materiału video o wciągającej, emocjonalnej treści, które staje się popularne dzięki wirusowemu procesowi udostępniania Internetu, zwykle za pośrednictwem witryn do udostępniania wideo, takich jak YouTube, a także mediów społecznościowych i poczty e-mail/za wikipedią************ z krótkim nagraniem, podczas którego młoda kobieta podchodzi kolejno do mężczyzn w metrze w Sankt Petersburgu i wylewa na nich płyn z plastikowej butelki za tzw.: “FIGHTING MANSPREADING… WITH BLEACH”, czyli za „rozchodzenie się”, czyli za siedzenie z szeroko rozwartymi nogami”. Wszyscy mężczyźni reagują złością i oszołomieniem. Nagranie podaje imię i nazwisko dziewczyny: “Anna Dovgalyuk i opisuje ją jako „działaczkę społeczną”. Tytuły filmu wyjaśniają, że płyn w butelce jest wodą zmieszaną z wybielaczem, pozostawiającą trwałe plamy. Nagranie sprawia wrażenie autentycznego, wywołało zamieszanie w sieci, miało swoich zwolenników, którzy bezkrytycznie je wzięli za prawdziwe, jak i przeciwników od początku argumentujących za oszustem.
Jak donosi internetowy magazyn Bumaga z St. Petersburga************* jeden z mężczyzn, który wziął udział w nagraniu, powiedział na swoim profilu w SM, że zapłacono mu za działanie jako ofiara. Oświadczenie mężczyzny zostało usunięte.
Ze źródeł TASS po rozmowie z władzami metra w Sankt Petersburgu i policją, okazało się, że nie zarejestrowano żadnych skarg ani zgłoszeń o takich incydentach,; instytucje te orzekły, że “ich zdaniem video prawdopodobnie zostało wyreżyserowane”*************.
Sprawę opisuje także norweski dziennik Aftenposten, odkrywając, że konto rzekomej Anny D. na Instagramie jest pełne zdjęć z wydarzeń z patriotycznych uroczystości państwowych w Rosji, “przedstawiających hołdami dla Rosji, wojska, korpusu dyplomatycznego i cerkwi”/źródło jak wyżej.
Całe wydarzenie, mające na celu manipulację i wywarcie presji na opinię publiczną oraz ukazanie działaczek feministycznych w negatywnym świetle, okazuje się celowo wyreżyserowaną akcją fabryki rosyjskich trolli, czego liczne dowody można znaleźć pod linkiem: https://euvsdisinfo.eu/viral-manspreading-video-is…/
Dorra Ostrożańska
100-lecie Kobiet
Źródła zdjęć:

**PixabaFeminist_Suffrage_Parade_in_New_York_City,_1912.jpeg

women-3422243_1920.jpg

 

Skip to content