Kobieta Sybiru – Kłębek, który był drogowskazem

Wiele moich herstorycznych wspomnień wiąże się z babcią Marianną, a opowieść o Kobiecie Sybiru dotyczy jej przyrodniej siostry Kazimiery Nietubyć z Bakałarzewa. Była nauczycielką a jej mąż Aleksander kierownikiem poczty w Wołkowysku.
Nie mam jej zdjęć, ale pokazuję trochę rodzinnych zdjęć z babcią Marianną, bo były sobie z Kazią bliskie. I wyobrażam sobie, że gdzieś tam na spacerze, w ogrodzie lub na sofie siedzi wśród moich przodkiń i przodków również Kazia.

Kazia została zesłana na Sybir w 1941 r. Od razu rozdzielono ją z mężem i synkiem,  na Syberię dotarła z małą córeczką. Zima była wyjątkowa, zwały śniegu spadały codziennie na ziemiankę, w której znalazły przytulisko. Warunki życia były straszne, głód, zimno, strach towarzyszyły im codziennie. Gdy się rano budziły się zwały śniegu uniemożliwiały wyjście z ziemianki. Trzeba było siły i wielu sposobów, aby otworzyć drzwi  i szukać jedzenia. Kiedy udało się wyjść Kazia rozwijała kłębek grubej włóczki i idąc rozwijała ten kłębek, aby trafić z powrotem do ziemianki, której nie było widać pod śniegiem.
Poświęciła gruby sweter, płakała i pruła własnoręcznie zrobiony w lepszych czasach kardigan z prawdziwej wełny. Ale to był dobry sposób na powrót do ziemianki. Drogowskaz. Brakowało męża, płakała  za synkiem, w nocy tuliła się do córeczki, w końcu nawet łzy przestały płynąć, choć ból nie minął  nigdy.

Jak odnaleźć męża i synka? Gdzie są? Może są niedaleko? Zrywała korę z drzew i w niej wypalała ogłoszenia o treści: „Kazimiera Nietubyć poszukuje swego męża Aleksandra i synka”. Zanosiła te skrawki kory na stacje kolejowa i we wszystkie miejsca, gdzie pojawiali się ludzie. Tak odnaleźli się. Ktoś o skrawku kory powiedział Aleksandrowi. Co to była za radość.
Przeżyli. Potem z Armią Andresa trafili do Stanów  Zjednoczonych i tam osiedli na stałe.

Opowieść o Kazi, o kłębku, który był drogowskazem i korze, która była tablicą ogłoszeń, nasza rodzinna historia mocy, przekazywana z pokolenia na pokolenia. Siła, odwaga i pomysłowość Kobiet Sybiru była niezwykła. Jestem strażniczką pamięci o Kazi.

Nazywam się Hanka Maria Krzyżewska, jestem córką Janiny, wnuczką Justyny Gierałtowskiej i Marianny Krzyżewskiej.

Hanka Maria Krzyżewska

Artykuł ukazał się w cyklu wspomnień Kobieta Sybiru. Prawo do pamięci realizowanego przez 100-lecie Kobiet w ramach projektu IKAR Inkubator Kobiecego Aktywnego Rozwoju  z dotacji Programu AKTYWNI OBYWATELE -FUNDUSZ KRAJOWY finansowanego z Funduszy EOG.

 

Skip to content