Ania

Coraz częściej słyszę, że świadomość poczucia własnej osobowości, myślenia i poznawania  pomaga  budować  poczucie własnej wartości. Pozwala poznawać siebie i nabierać zaufania i szacunku do samej siebie, łącznie z posiadanymi zaletami i wadami.

Od ośmiu lat przebywam na emeryturze. Wykonywana przeze mnie praca zawodowa przynosiła mi  wiele satysfakcji i zadowolenia, mimo, że miałam wiele obowiązków służbowych. Rola i obowiązki matki, żony i córki wypełniały mi wolny  czas od pracy zawodowej. W takiej sytuacji nie miałam czasu dla siebie. Wyjątek stanowiły okazjonalne wyjazdy do teatru i opery oraz wypady do kina na seanse Kina Kobiet.

Przyznaję, że w tym czasie nie zastanawiałam się nad własnym „JA”, nie miałam na to czasu, nie pozwalały mi na to obowiązki rodzinne i służbowe. Starałam się wywiązywać z nich dobrze, mimo to nie uniknęłam błędów i porażek. Poza tym, podobnie jak wcześniej moi rodzice, nie dysponowałam takim zasobem wiedzy, jak jest to możliwe dzisiaj. Zdawałam sobie z tego sprawę, stąd też byłam otwarta na nową wiedzę, brałam, w miarę swoich możliwości czasowych udział w kursach,  szkoleniach i warsztatach, które miały wpływ na moje życie rodzinne, zawodowe i społeczne. Wpływały też na zmianę moich poglądów i przekonań.

Zastanawiając się nad swoją samooceną zdałam sobie sprawę, że moje „JA” dzieli się na moje „Ja” w życiu rodzinnym, moje „Ja” w pracy zawodowej i moje „Ja” w życiu społecznym. Jestem przekonana, że każde z moich „Ja” miało i nadal ma wpływ na moje życie. Niepowodzenie mojego „Ja” w życiu rodzinnym zmieniało nastawienie mojego „Ja” w życiu zawodowym i vice versa. Korzystało na tym moje „Ja” w życiu społecznym.

Sytuacja się zmieniła, kiedy przeszłam na emeryturę. Pierwsze tygodnie, a nawet miesiące były dla mnie bardzo trudne. Nie mogłam odnaleźć się w zaistniałej sytuacji. Nie goniły mnie plany, terminy. Nie musiałam biec rano na przystanek autobusowy. Nie musiałam niczego robić z tych rzeczy, które dotychczas pochłaniały mi większą  połowę dnia. Powinno było być wspaniale, fantastycznie, a było beznadziejnie. Dzieci usamodzielniły się, mąż, też już emeryt, nie narzekał na brak zajęć na działce. Ciągły brak czasu przyczynił się do zerwania więzi koleżeńskich. Próba ich odnowienia niewiele zmieniła. Znajome i koleżanki  pomagały przeważnie swoim dzieciom w opiece nad wnukami.  Wyczerpane 8-10 godzinną opieką nad wnukami nie zawsze też miały chęć na spotkania towarzyskie.

Ja jeszcze wnuka nie miałam. Zagospodarowanie wolnego czasu zaczęłam od działki, na której do tej pory byłam tylko gościem. Praca na działce dawała mi radość, ale to jeszcze nie było to, co chciałam robić. Podobnie było z lekturą, kinem, uprawianą w miarę moich możliwości aktywnością fizyczną. Moje „JA” dopominało się o coś więcej.

Odezwało się we mnie moje „Ja” społeczne. Czułam potrzebę dalszego rozwoju osobistego i spożytkowania potencjału, jaki  czułam w sobie, dla siebie i dla  innych. Chciałam w tym celu odkrywać i  rozwijać swoje możliwości. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jest to niezbędne do urzeczywistnienia moich planów.  Śledzenie w codziennej prasie i w Internecie informacji związanych z życiem białostockich seniorów spowodowało, że zostałam słuchaczką Uniwersytetu Zdrowego Seniora.

Urodził mi się wnuk, zapisałam się więc do Szkoły SuperBabci i SuperDziadka.

Biorę udział w warsztatach  i szkoleniach  rozwoju osobistego, oraz szkoleniach i seminariach poświęconych tematyce senioralnej.  Jestem czynnym członkiem Klubu Aktywnego Seniora. W ramach wolontariatu prowadzę spotkania i pokazy tematyczne  dla  członków klubu.

Byłam członkiem zespołów piszący projekty związane z tematyka senioralną. Jestem autorką  projektu– inicjatywy lokalnej  (Nie)Bezpieczny Senior w wirtualnym świecie.

W 2019 roku i w 2020 roku zostałam odznaczona przez Prezydenta Miasta Białystok pamiątkowym medalem  za  działania społeczne podejmowane na rzecz społeczności lokalnej.

Od niedawna mam przyjemność być dziennikarzem obywatelskim na portalu internetowym seniopodlaski.pl.

Obecnie jestem uczestniczką projektu Dla Zdrowej i Lepszej Starości realizowanego przez Fundację Centrum Inicjatyw na Rzecz Społeczeństwa, oraz

Projektu IKAR ( Inkubator Kobiecego Aktywnego Rozwoju), zorganizowanego przez  Stowarzyszenie 100-lecie Kobiet.

Uczestnictwo w projekcie IKAR zobligowało  mnie do  przemyśleń na temat mojego „Ja” w życiu społecznym.

Jestem optymistką, osobą otwartą na wyzwania, wrażliwą na krzywdę słabszych. Myślę, że już potrafię, mimo że nadal się tego uczę, uważnie słuchać. Czuję  potrzebę niesienia pomocy innym. Przygotowując się do własnej  samooceny, zdałam sobie sprawę z tego, że robiłam to właściwie przez całe swoje życie. Już jako harcerka byłam wsparciem dla młodszych koleżanek i kolegów. Pomagałam słabszym kolegom w nauce. Przez wiele lat udzielałam pomocy przyszywanym babciom i ciociom w porządkach domowych i robieniu zakupów. Pisałam sąsiadom podania, odwołania itd. Staram się być osobą asertywną, co nie zawsze mi się udaje. Wiedza, jaką zdobyłam oraz doświadczenia życiowe pozwoliły mi polubić siebie taką, jaka jestem. Z moimi zaletami i wadami łącznie. Z poniesionymi porażkami i odniesionym sukcesami. Z czasem udało mi się rozumieć i zaakceptować zmiany zachodzące wokół mnie i we mnie. Nie było to łatwe. Proces ten trwa nadal, życie stawia przede mną coraz to nowe wyzwania. Dzisiaj wiem, że egoizm, który od czasu do czasu się we mnie odzywa nie jest zły, a wręcz odwrotnie, jest mi potrzebny. Jestem świadoma tego, że moje „JA” miało i nadal ma prawo do czasu przeznaczonego wyłącznie dla mnie. Zdrowy egoizm pozwala na zaspokojenie moich potrzeb bez wyrzutów sumienia. Wpływa nie tylko na moje zdrowie i samopoczucie. Zgadzam się z tym, że tylko zadowolony, mający do siebie szacunek człowiek potrafi prawidłowo zadbać o potrzeby swoich najbliższych i otoczenia. To, że odważyłam się mieć szacunek do samej siebie trwało długo. Wcześniej żyłam w przekonaniu, że ważniejszy jest drugi człowiek i jego potrzeby. Jako matka, żona i córka na pierwszym miejscu stawiałam zaspokojenie potrzeb swoich najbliższych. Nie dbałam o swoje potrzeby, odkładałam je na plan drugi. Zaspokajanie swoich potrzeb uważałam za przejaw egoizmu, a „JA” nie chciałam być egoistką i być tak odbieraną przez moje otoczenie. Powielałam wzorzec swojej mamy i jej koleżanek. Nie zawsze się z tym zgadzałam. Często się buntowałam, ale to był tylko mój bunt wewnętrzny.

Dzisiaj wiem, że każdy zasługuje na szacunek, a  „JA” mam prawo dbać o swoje potrzeby i mówić głośno o nich. Powoli przełamuję się i coraz częściej wysuwam na pierwsze miejsce swoje potrzeby i już nie wstydzę się tego. Miewam też chwile zwątpienia. Jestem  człowiekiem, a nie robotem. Chociaż i robot nie zawsze działa bez zarzutu. Często ulega awariom. To tylko maszyna. Nie wszystko jest w stanie wykonać, mimo tego, że została w taki, a nie inny sposób zaprogramowana. Wiem, że mam prawo popełniać błędy. Nie zwalnia mnie to jednak od ponoszenia odpowiedzialności za nie. Moje „JA” ciągle ewoluuje.

Jestem emerytką. Moje „Ja” społeczne wyzwala we mnie siły, a przede wszystkim potrzebę wzięcia udziału  w inicjatywach, których priorytetem jest poprawa sytuacji ludzi starszych i  kobiet w Polsce. Seniorów i kobiet doświadczających przemocy nie tylko domowej, mobbingu i dyskryminacji w pracy. Uzdrowienia sytuacji dot. równouprawnienia kobiet  w polityce i rodzinie, zrozumienia, że dobrostan ludzi mocno dojrzałych zależy nie tylko od ich zaopiekowania i wypełnienia ich wolnego czasu. Chciałabym pracować przy projektach, których celem jest przeciwdziałanie przemocy stosowanej wobec ludzi starszych, kobiet i dzieci, oraz skutecznej aktywizacji społeczno-zawodowej kobiet w wieku 18 – 50+.

To, w jaki sposób myślimy o sobie wpływa na wiele obszarów codziennego życia – rodzinę, pracę, relacje, związki oraz podejmowane aktywności. Dlatego też moje „JA” cały czas dąży do wzmocnienia poczucia własnej wartości. Jestem przeświadczona, że udział w tej wyjątkowej inicjatywie Stowarzyszenia 100-lecie Kobiet spełni moje oczekiwania.

Uczestniczenie w projekcie IKAR  mobilizuje moje „Ja” do chęci poznania kobiet Podlasia, tych zwykłych i nadzwyczajnych, wywodzących się z różnych grup społecznych, które zapisały się w historii jako niezwykłe, wyjątkowe Polki, walczące nie tylko o równouprawnienie swoich rodaczek. Chciałabym  pogłębić swoją  wiedzę  związaną z tematem praw kobiet w Polsce, spróbować zorganizować grupy wsparcia i rozwoju dla kobiet.

IKAR jest właśnie projektem, który swoim programem chce zachęcić kobiety do  aktywności społecznej i podejmowania działań na rzecz innych kobiet. Jest  przedsięwzięciem, w którym kobieta może pomóc drugiej kobiecie w budowaniu poczucia swojej godności i wartości osobistej. Moim zdaniem bardzo ważnym elementem projektu IKAR jest udział w nim kobiet z różnych grup społecznych i wiekowych. Już dwa pierwsze spotkania pokazały, że na wymianie doświadczeń skorzystają zarówno młodsze, jak i dojrzalsze uczestniczki projektu.

Kończę swoje przemyślenia na temat mojego „JA”. Miało być  tylko kilka zdań, a wyszło kilka stron. Każde nowe szkolenie czy udział w warsztatach przynosi nowe rozważania, a JA chcę  swoją edukację ustawiczną kontynuować. Refleksje będę analizować na bieżąco. Nie wykluczam, że kiedyś je sobie opiszę. Świadomość  i zrozumienie swojego „JA” poprawia jakość mojego życia.

 

 

Uczestniczka Projektu IKAR

Skip to content